Ciemnogród najechał nam stolicę!!!
Zapłacili 40 zł!!!
O zgrozo! Ludzie przyszli tam interesownie!!!
Tak o sobotnim wydarzeniu informują w największym skrócie media dla lemingów – to określenie samego dyrektora stacji, a nie moja nadinterpretacja.
Jak zrobić materiał, żeby był zgodny z poglądami twórcy (czy jego przełożonych) – to wie każdy dziennikarz. Sprawa jest mało skomplikowana, więc nie będę wyrażać uznania, że się autor nagimnastykował.
Wyrosłam już też z bulwersowania się, że ktoś tworzy rzeczywistość, a nie ją opisuje. Naiwnie nie dostrzegam w tym braku przygotowania, czy ignorancji w stosunku to tematu.
Tworzenie rzeczywistości. Wmawianie ludziom, że tak wygląda świat. Nakłonienie ich, by do tego świata się wpisali – to zabieg tak popularny, że nawet gdy słyszę, że białe jest różowe, nie wierzę że mam do czynienia z kimś, kogo nie było w szkole, jak omawiali kolory, ale z kimś kto chce z białego różowy zrobić i taką oto strategię sobie wybrał.
Kiedy powie się wszystkim rozróżniającym kolory, że są w mniejszości i źle widzą, to w końcu jedni uwierzą - bo przecież większość nie może się mylić (sic!). Inni zachcą być w tej większości …no i białe będzie różowe.
Tym razem jednak komentator mnie uwiódł i uwierzyłam w jego …żeby tak zgrabnie napisać … brak zdolności rozumienia świata i niedoinformowanie.
Artur Sporniak, publicysta Tygodnika Powszechnego – taki tygodnik, co kiedyś był katolicki, a teraz nikt nie wie o co mu chodzi – obnaża motywy ciemnogrodu, który na stadion tak tłumnie przybył. Otóż „tym ludziom chodzi o cuda!” – co oznacza, że tłum jest interesowny i to ma nas zgorszyć.
A szanowny publicysta o relacji Bóg – człowiek słyszał? Wie, że to relacja ojciec – dziecko?
To niech sobie teraz wyobrazi, że ma tatusia, który może wszystko, a w dodatku kiedyś powiedział do dziecka, że jeśli będzie prosić – to dostanie. I co, Pan Publicysta by nie prosił? Z problemami by do tego tatusia nie przyszedł?
Po wypowiedzi, możemy wnioskować, że nie. Nie wiem, czy taki dzielny ten Pan, czy taka Zosia-samosia.
Jeśli ktoś śmieje się sam (i tylko on) ze swojego żartu, to jakby na Facebooku lajkował swój własny post. Takie ‘Lubię to” przyznaje sobie Artur Sporniak za komentarz:
„Cudowne uzdrowienia – piątek – godzina 18”.
Wtóruje mi drugi komentujący, z Gazety Wyborczej. Jak to na Jana Pawła II przychodzili, tak po prostu – a cuda były, ale przy okazji. A tu tak interesownie.
Ten drugi też mnie uwiódł, też uwierzyłam, że nie wie o co w tym wszystkim chodzi. Ostatecznie mam jednak przeczucie, że znów dałam się nabrać i zastosowana została taktyka ‘tworzenia rzeczywistości’ – ale co tam, śpieszę z wyjaśnieniem, tylko to może być dla Was szok, panowie redaktorzy.
Ten ciemnogród, który w liczbie przeszło 60 tysięcy zgromadził się w sobotę na stadionie, nie przyszedł tam dla ks. Johna Bashobory. Im chodziło ….UWAGA! …. o Jezusa!
Ani Ugandyjczyk, ani nawet Jan Paweł II – nie przyciągali tłumów sobą, ale swoją relacją z Bogiem. Kiedyś – drodzy komentatorzy – ale to było już naprawdę dawno, więc możecie nie pamiętać – Jezus posłał w świat swoich uczniów. Tamci już nie żyją, ale są kolejni. Na jednego z nich mówimy nawet – następca Świętego Piotra.
Dla chrześcijanina, na co dzień zabieganego, zajętego sprawami przyziemnymi - ważne jest obcowanie z ludźmi, którzy swoje życie poświęcają na zrozumienie tego, co mówił do nas Jezus (chodził kiedyś po ziemi). Została po tym książką, wśród katoli nazywana Biblią lub Pismem Świętym, można natrafić też na określenie Nowy Testament.
Szczególnie Panów Redaktorów rozbawiają uzdrowienia. I znów muszę rozczarować … to nie ks. Bashobora uzdrawia, to nawet nie Jan Paweł II. Bez Boga, ale też bez wielkiej wiary w Niego – nic by nie zrobili. A nam zazwyczaj brakuje właśnie tej wiary. Nie jest to powód do wstydu, bo Mojżeszowi – żył jeszcze dawniej niż Jezus, więc możecie nie kojarzyć – też się to zdarzyło . I dlatego potrzebujemy, by ktoś nas do Boga zbliżył – poprzez modlitwę .. bo tym głównie zajmowało się zgromadzone na stadionie 60 tysięcy ludzi.
Muszę Was drodzy atakujący i obśmiewający wiarę ciemnogrodu ostrzec. Z nami to jest tak, że im bardziej napieracie, tym my mocniej manifestujemy i wierzymy. Jak się jeszcze bardziej będziecie napinać, to Góra przyśle kogoś na kształt ks. Popiełuszki, kard. Wyszyńskiego czy papieża Jana Pawła II i wtedy sami sobie będziecie winni.
Czy ja Wam grożę?
W żadnym wypadku. Po prostu informuję, że szkoda Waszej energii i tylko tyle.
My-katole, to mamy taką zasadę, ‘zło dobrem zwyciężaj’ więc o groźbach mowy nie ma. W sumie, końcowy efekt mógłby być taki, że bylibyście zadowoleni.