niedziela, 8 marca 2015

Billboard z konkubinatem - przyciąga czy odstrasza od Boga?

Specje od reklamy sprawdziliby, jak działa negatywny przekaz w tym temacie.
A ja chciałabym wiedzieć, czy twórcy ....

No ale od początku.

O tym, czy ma prawo wisieć (nawet jeśli do najpiękniejszych nie należy) - nie widzę powodu by rozmawiać. Prawo ma. I jeśli ktoś z powodu wyglądu czy słowa "konkubinat" bądź "grzech" ma go ochotę piętnować, to radzę zająć się billbordami ociekającymi seksem, prowokującymi, seksistowskimi albo wulgarnymi - jak choć by plakat reklamujący film Tymańskiego.
A co do niewierzących - cóż...ja nie postuluję zdjęcia plakatów, którymi nie jestem zainteresowana, a które średnio trafiają w mój gust.

Ma prawo wisieć. Ale czy dobrze, że wisi?

Od początku miałam mieszane uczucia. I to nie dlatego, że o Bogu, czy grzechu nie powinno się rozprawiać w przestrzeni publicznej. W żadnym wypadku! Powinno i jestem jak najbardziej za takim rozprawianiem.



Problem w czym innym...

Skoro miałam wątpliwości, to sporo o billboardach myślałam...do piątkowego wieczoru.
Stojąc w kolejce do konfesjonału, miałam nadzieję, że trafię na kogoś z wyczuciem. Oczywiście, wiem że spowiadam się Bogu, nie księdzu. Ale tego dnia bardzo potrzebowałam, by już nikt nie wbijał mnie w ziemię - i tak głęboko w niej tkwiłam.
Po wylaniu wszystkich grzechów przy spowiedzi, wyrzuceniu z siebie tego co najgorsze, usłyszałam zza kratek konfesjonału, spokojną odpowiedź księdza na wszystkie moje brudy: Staraj się być blisko Jezusa, będziesz szczęśliwa.

Wiecie co jest przed 10 Przykazaniami?
"Jam jest Pan Bóg twój, którym cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli"

To jest troska, miłość, opieka - jaką nad człowiekiem roztacza Bóg.
Później daje nam 10 przykazań - ale nie po to, by życie utrudnić, ale by człowieka przed zranieniem uchronić. Jak rodzic, który nie zabrania zabawy zapałkami, bo chce by dziecko zanudziło się na śmierć.

I w tym billboardzie brakuje troski. Brakuje tej wielkiej Bożej miłości. Brakuje tego, czym jest chrześcijaństwo. Brakuje informacji o Bogu, który kocha - na zawsze i bez względu na wszystko.
Wiara z Jezusa daje człowiekowi gwarancje życia wiecznego w nieopisanym szczęściu - raj to nazywamy :)
Nikt inny nie ma tego "w ofercie"...

Jeśli tego zabrakło, znaczy że billboard to zło???

Niekoniecznie.
Spece od reklamy chcieliby badań. Jak oddziaływuje przekaz negatywny etc. 
Ja mam inne pytanie...
Czy twórcy chcieli wywołać dyskusje, uświadomić, że konkubinat to grzech.
Chcieli przypomnieć żyjącym w grzechu, że mają grzech?

Czy chcieli przywołać ludzi do Boga? Przypomnieć im o wielkiej miłości Stwórcy, który wciąż na nich czeka? Czy ich celem było zbliżenie ludzi do Jezusa, bez oceniania? Kierowała nimi prawdziwa chrześciańska troska o inne dzieci Boże?
Może naprawdę są ludzie, którzy dokonali "autoryzacji 10 Przykazań" i potrzebują przypomnienia - co grzechem jest, a co nie. I tutaj mowa powinna być "tak tak, nie nie"?


Jeśli przemodlili ten pomysł. Odstawili poczucie bycia lepszym od grzeszników na bok...to nie mam nic do zarzucenia. Wiedzieli, co robią.

Konfesjonał przed galerią handlową - jak robi ks. Stryczek.
Albo konfesjonał na billboardzie - i pełnie miłości wezwanie, by przyjść do Boga - bez względu na dotychczasowe życie
... to bardziej kojarzy mi się z Jezusem i jego życiem na ziemi.
Mogę się mylić, ale mogę też mieć rację.

Jak sobie jednak pomyślę, jak wyglądało Jezusa wychodzenie do grzeszników, to najpierw jest miłość - a jej wynikiem ich odjeście od grzechu.
Ale my nie jesteśmy Jezusem i czasy są innne.
Więc wciąż mam wątpliwości.

piątek, 6 lutego 2015

Ach ta konwencja, czyli na czynniki pierwsze...

Ta konwencja w temacie obrony kobiet przed przemocą, nie wnosi niczego nowego.
Ta konwencja źródła przemocy upatruje w tradycji, nie wspominając np. o nałogach.
Ta konwencja to sposób na niezły zarobek.
Ta konwencja ogranicza suwerenność kraju.
Ta konwencja to głupota
Ta konwencja .... no to może sprawdźmy.

Z konwencją przemocową albo jako ktoś woli antyprzemocową, jest jak z książką lub filmem, ludzie na jej tematy wciąż trajkoczą.  Gdy pada pytanie "Kto czytał?". Na sali robi się cicho.
Nie znoszę krzykaczy "nie znam się, to się wypowiem", więc konwencję przeczytałam.
Za prawne zapisy się nie biorę i porównywanie ich z polskim prawem też nie - bo zwyczajnie się na tym nie znam.
Za to część ogólna....
Ale po kolei!

"Konwencja Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej"

1. Trudno się nie zgodzić...
- potępiając wszelkie formy przemocy wobec kobiet i przemocy domowej;
 - uznając, że kobiety i dziewczęta są bardziej niż mężczyźni narażone na przemoc ze względu na płeć;
- uznając, że przemoc domowa dotyka kobiety w większym stopniu, oraz że
- mężczyźni mogą również być jej ofiarami;
- uznając, że dzieci są ofiarami przemocy domowej, również jako świadkowie przemocy w rodzinie

Pytanie podsumowujące: Co nowego, czego w Polsce jeszcze nie mamy?

Miejsce na odpowiedź....
----------

2.  O co cho?

Strony podejmą działania niezbędne do promowania zmian wzorców społecznych i kulturowych dotyczących zachowania kobiet i mężczyzn w celu wykorzenienia uprzedzeń, zwyczajów, tradycji oraz innych praktyk opartych na idei niższości kobiet lub na stereotypowym modelu roli kobiet i mężczyzn.

W sensie logiki matematycznej (czyli co wnosi ten zapis)
1. Wykorzenienie uprzedzeń - TAK (Dobrze!)
2. Wykorzenienie uprzedzeń opartych na niższości kobiet - TAK (Dla mnie bomba!)
3. Wykorzenienie zwyczajów, tradycji opartych na stereotypowym modelu roli kobiety i mężczyzny...

I tu zaczyna się problem.
Może to nie oznaczać niczego złego. Ot kobieta powinna zarabiać tyle, ile mężczyzna na kierowniczym stanowisku. Czyli drogie Panie KAPITALNIE!
Ten zapis jest jednak bardzo pojemny. Stereotyp niekoniecznie jest czymś złym (choć może być).
Jak słusznie zauważył jeden z gości naszego wtorkowego programu: zmieniamy drogę, gdy widzimy trzech zakapiorów w ciemnej uliczce....i to też jest myślenie stereotypowe.
Jak podaje Słownik Języka Polskiego - stereotyp to uproszczony obraz - może być fałszywy (co znaczy tle, że wcale nie musi).
Problem niejasno nakreślonych celów i założeń, stwarza wielkie zagrożenie, bo można pod nie "podciągnąć" bardzo wiele. (o finansowym podciąganiu - za chwilę)

Tak więc konsekwencją konwencji może być chęć (nie koniecznie ze względu na ideologię, a bo powodem mogą być też pieniądze) wykorzenienia tego co tradycyjne, typowe, normalne i uporządkowane.
Trzeba będzie wyrwać nasze korzenie, porzucić historyczne wzorce, odciąć się od symboli - bo wszystko to jest częścią naszej tradycji i źródłem zwyczajów. Cały nasz dotychczasowy dorobek wpędza nas w stereotypowe myślenie o kobiecie i mężczyźnie. A co za tym idzie o rodzinie.

I wiecie, co jest najdziwniejsze.
To stereotypy, czyli tradycja, czyli zwyczaje, czyli nasza kultura  - są powodem przemocy.
Nie alkohol, dramatyczna sytuacja finansowa, nie patologie.
A ta naszość - katolicka, konserwatywna, prorodzinna polskość.

Pytanie podsumowujące: Jak czymś profesjonalnym może być dokument, który mówiąc o przemocy w ogóle nie porusza jej podstawowego źródła?
Miejsce na odpowiedź:
-----------

3. Kasa, Misiu kasa!

Nie wiem ile sprawozdań finansowych organizacji pozarządowych przeczytaliście.
I nie wiem jaka jest Wasza wiedza, o "wyciąganiu" kasy na jakiś cel.
Ale nie trzeba być alfą i omegą by zrozumieć, co kryje się za tymi zapisami:

Strony przydzielają odpowiednie zasoby finansowe i ludzkie potrzebne do właściwego wdrożenia zintegrowanych strategii politycznych, środków oraz programów mających na celu zapobieganie wszelkim formom przemocy objętym zakresem niniejszej Konwencji oraz zwalczanie wszelkich takich form przemocy, w tym również inicjatyw realizowanych przez organizacje pozarządowe oraz społeczeństwo obywatelskie.

--> tu jest kasa od państwa na szkolenia pracowników, na kampanie społeczne (ktoś ma pomysł na spot?)
Co w tym złego?
A no nic, poza tym że w zapisach konwencji walka z przemocą, to tylko jedna część. Będzie więc także finansowanie dla walczących o uznanie płci społeczno - kulturowej (znaczy, że  sam sobie wybierasz czy jesteś mentalnie male czy famale)  i walkę z tradycją i zwyczajami.

Strony uznają i wspierają prowadzone na wszelkich szczeblach działania właściwych organizacji pozarządowych oraz społeczeństwa obywatelskiego dotyczące zwalczania przemocy wobec kobiet, a także nawiązują skuteczną współpracę z tymi organizacjami.

--> niektóre organizacje już otwierają szampana
Nietrudno się domyślić, kto dostanie dużą kasę na swoje działania pod szyldem walki z przemocą. A realizując w ramach konwencji walkę ze wspomnianymi już stereotypami, tradycją i kulturą - bo tu (zgodnie z konwencją) jest źródło przemocy.
Kogo widzicie w roli promującego niestereotypowy (a może po prostu anormalny) model rodziny?
Jaka jest grupa docelowa tego dofinansowania?

Strony promują lub prowadzą regularne kampanie i programy realizowane na wszystkich szczeblach na rzecz podnoszenia świadomości

-->samorządy kasę szykujcie
Jak słusznie zauważył gość Radia Plus, trzeba będzie przeszkolić sztab ludzi.  W końcu, by osoby, które już powinny wiedzieć jak reagować na przemoc - bo to w polskim prawie jest - dowiedziały się też, jak oduczyć dziewczynki, że już na całe życie są dziewczynkami i jak dać im spróbować, czy nie lepiej zostać chłopcem - serio trzeba dużo kasy. Od małej kwoty człowiek nie jest w stanie tak zgłupieć.
Samorządy, które mają problem z finansowaniem przedszkoli, teraz powinny brać kredyty (byle nie we frankach).

Pytanie podsumowujące: Jakie organizacje pozarządowe zarobią na wprowadzeniu konwencji? Jaki organizacje będą w stanie "podciągnąć" ją pod swoje statutowe działania?

Miejsce na odpowiedź:
------------

4. Śmiech na sali, boki zrywać

Wspierania badań dotyczących wszelkich form przemocy objętych zakresem niniejszej Konwencji w celu poznania ich przyczyn i skutków, częstotliwości występowania oraz poziomu karalności, a także skuteczności działań podejmowanych w ramach wykonania niniejszej Konwencji;

UE przeprowadziła doskonale przygotowane badania. Kobiet nie pytano, czy padły ofiarą przemocy - bo to dla każdej może oznaczać co innego. Zapytano je, czy zdarzyły im się konkretne rzeczy/sytuacje (szturchanie, zastraszanie, uderzenie w twarz, ciągnięcie za włosy etc.)
Dane okazały się jednak fatalne.
Dania, Szwecja, Holandia, Francja ....kraje, które uwierzyły już, że źródłem przemocy są stereotypy, tradycja i zwyczaje -  mają liczbę molestowanych kobiet od 52% do 40%.
Ciemnogród Polska, która przemocy upatruje wciąż w alkoholu - 19 %
I po co komu taki dane...




Pytanie podsumowujące:
Badania przeprowadzone zgodnie z zasadami UE, za pieniądze wspólnoty, okazały się nie mieć znaczenia, bo?
Miejsce na odpowiedź....
------------

5.  Wycieczki kontrolujące

Ktoś musi sprawdzić, czy my tradycyjni-konserwatyni-prorodzinni Polacy radzimy sobie z przemocą, która zgodnie z zapisem konwencji, wynika z tego jacy jesteśmy.

Będzie GREVIO...
Każdy kraj będzie miał swojego GREVIA (jak tak dziwnie odmieniam, to jakbym to stworzenie oswajała), ale różne GREVIAKI będą ze sobą współpracować. Konwencja zakłada też wizytację w kraju. I później działanie, gdyby się okazało, że średnio zasady konwencji przestrzegamy.
Czyli?
Czyli, że jest przemoc. Tak, ona pewnie będzie zawsze.
Czyli?
Czyli, że wciąż dziewczynki wychowujemy jak dziewczynki, a chłopców jak chłopców. Mamy TRADYCYJNY (--> źródło przemocy) model rodziny i nasze ZWYCZAJE (--> źródło przemocy) nie uległy zmianie.
I co dalej?
Dalej zastrzyk finansowy na kampanie i dla organizacji, by wprowadzić konwencję w życie.
Czemu taki czarny scenariusz piszę?
Bo jak czytam z kogo GREVIO będzie się składać, to mam już kilka nazwisk

"osób o wysokiej moralności, uznawanych za ekspertów w zakresie praw człowieka, równouprawnienia płci, przemocy wobec kobiet i przemocy domowej, pomocy i ochrony ofiar lub spośród osób o uznanym doświadczeniu zawodowym związanym z obszarami wskazanymi w Konwencji"

Pytanie podsumowujące: Jakie nazwisko przychodzi Ci na myśl...ahaaa i jakiś jeszcze?

-------------------
A może komuś się coś pomyliło. Może konwencja, która powstała w Stambule jest skierowana do krajów arabskich i to by tłumaczyło jasne odniesienia do np. zakazu kastracji dziewczynek.
Tylko na naszym gruncie te przepisy (dlatego, że tak ogólne) mogą okazać się szkodliwe.
To jak użyć świetnego przepisu na ciasto, nie biorąc pod uwagę - że "dobre słodkie ciasto", może popsuć całkowicie smak, gdy połączymy je z  wytrawnym farszem (tak to był podkreślający moje zacofanie przykład, który wypcha mnie siłą w rolę przypisaną kobiecie).

Dla chrześcijanina i konserwatysty, który ma przekonanie, że silne są tylko społeczeństwa mające solidne korzenie i nie podcinające ich, ta konwencja to zapowiedź zmian. Martwią się nie tylko rodzice, których dzieci będą miały płeć biologiczną od urodzenia, a tę drugą: płeć społeczno - kulturową określą sobie, jak będą chciały - albo jak im się znudzi, to dokonają zmian. Najpierw jednak, zgodnie z nową polityką, ktoś im uświadomi - dość boleśnie - że mogą być albo male albo famale.

Na Bliskim Wschodzie Państwo Islamskie rośnie w siłę. Na wschodzie toczy się regularna wojna.
Co to ma wspólnego z czterdziestostronicową konwencją?
A no, że przetrwają społeczeństwa o silnych korzeniach i tożsamości.

I jak się tak chwilę pozłoszczę, że dobrowolnie dajmy się uwieść nijakiej Europie, która jest słaba i mizerna, bo straciła osobowość. Przypominam sobie, że złość piękności szkodzi. I że jeden gość - co go bardzo cenię, kiedyś powiedział: "martwisz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego".

Jeśli ktoś uzna, że "popłynęłam" w interpretacji przepisów...tak ogólne są zapisy konwencji, że na to pozwalają. Myślicie, że popłynę tylko ja, czy zrobią to też wcielający ją w życie?
Ot taka loteria. 

niedziela, 18 stycznia 2015

Muzułmanie mszczą się na chrześcijanach w Afryce, za karykatury w najnowszym Charlie Hebdo.


Zabito 10 osób - niektórzy spłonęli żywcem. Są ranni. Spalone domy i kościoły.
Czy to jak wyrok na ludności cywilnej, za akcje ruchu oporu w okupowanej przez Niemców Warszawie?

Uzbrojeni w pałki i dzidy muzułmanie spalili lub splądrowali 10 kościołów różnych wyznań, w tym trzy świątynie katolickie i szkołę prowadzoną przez misjonarzy - tak informację o tym co wydarzyło się w piątek w stolicy Nigru opisuje KAI. Dalej czytamy, że atakowano domy chrześcijan i budynki użyteczności publicznej. Na razie śmierć poniosło 10 osób - niektórzy spłonęli żywcem w kościołach. Jest wielu rannych.  To odwet za karykatury Mahometa zamieszczone w najnowszych Charlie Hebdo.

Można szukać analogii w polskim ruchu oporu. Gdzie po akcji Kedywu, na rozkaz Kutschery rozstrzeliwano ludność cywilną.
Może też doszukiwać sie analogii w Powstaniu Warszawskim, tu także mordowano cywilów, za to że Powstańcy chwycili za broń.

Jest jednak zasadnicza różnica. Walczący z okupantem, robili to nie po to, by zamanifestować swoją wielką niezależność, by szokować. Chcieli prawdziwej wolności - i to nie tylko dla siebie, ale i innych.

A czy pomordowani w Nigrze chcieli mieć prawo do radykalnego obrażania świętości? Czy potrzebowali przyzwolenia na obrażanie boga swoich sąsiadów z miasta? Nie wspominając już o tym, że ich świętości, też zostały zmieszane z błotem.  

Czy wolność, o jaką walczy - publikując prześmiewcze wizerunki Mahometa, Charlie Hebdo albo stosunek Trójcy Przenajświętszej - to wolność, której naprawdę potrzebujemy?
Jeszcze raz jednak powtórzę, że nic - nawet publikacje jakie, także we mnie budzą sprzeciw - nie są usprawiedliwieniem dla mordu. 

A w tej całej sytuacji najsmutniejszy jest fakt, że Europa o tych, którzy zginęli w odwecie za karykatury w Charlie Hebdo, woli nie słyszeć. Przecież to Afryka i przecież nie ma ośmieszania wartości najwyższych na sztandarach. Za mało to liberalno-lewicowe...

W jednym z artykułów na stronie CNN, w tytule pytano: Czy gdyby Charlie Hebdo była gazetą prawego skrzydła, też wyszlibyśmy na ulice?

No to w Nigrze po prostu zginęli ludzie. Za wypaczoną wolność Waszą, bo moją na pewno nie.


A wielka wolność Charlie Hebdo, kończy się tam, gdzie kończą się ich poglądy. Próbowali doprowadzić do delegalizacji Frontu Narodowego. Ta partia, to zdecydowanie nie moja bajka i może nawet bym się podpisała. Tylko czemu robi to ktoś, kto jest za pełną wolnością, bez ograniczeń.

Po chwili irytacji obojętnością tego świata, przypominam sobie, że męczennicy mają otwartą drogę do nieba.
....wygodnie się o tym myśli z filiżanką dobrej kawy.

A tak całkiem na poważnie. Europo jesteś zdegenerowana.
Chrześcijaninowi nie pozostaje nic innego jak się pomodlić.
Ale jeszcze chwilę się podenerwuje. 
Nawet papież Franciszek mówi, że za obrazę matki lejemy w...twarz.

niedziela, 11 stycznia 2015

Nie jestem Charlie...

Co o Europie mówi fakt, że gdy na wschodzie giną Ukraińcy, na Bliskim Wschodzie wyżynani są chrześcijanie, ona na sztandarach walki z radykalizmem, ma gazetę radykalnie obrażającą wszystkich i wszystko? 

To, co wydarzyło się w Paryżu było straszne. Tragedii na pewno nie umniejsza fakt, że codziennie giną ludzie wyżynani przez bojowników Państwa Islamskiego. Nie ma sensu też porównywać, jak wielu dziennikarzy przepada bez śladu w Rosji - i to nie tych wielkich nazwisk, ale tych lokalnie piszących, którzy narazili się miejscowej władzy.

Bez względu też na to, jak bardzo obrazki z Charlie Hebdo  obrażały moje religijne uczucia - nie uważam, że ktokolwiek sobie sam zapracował na taki los. Mówienie, o tym że "sami się prosili" - jest totalną bzdurą.  Terroryzmu tłumaczyć nigdy i niczym nie można. I piszę to nie dlatego, że moje uczucia religijne naprawdę trudno jest obrazić (postępuję zgodnie ze wskazówką jednego księdza "pobłogosław ludziom, gdy coś takiego robią i idź dalej"). Po prostu przyzwolenie (nawet tylko we własnym sumieniu) na odbieranie życia drugiemu człowiekowi jest czystym złem.

Nie jestem jednak Charlie, a wręcz martwi mnie Europa, która za symbol walki z radykalizmem wybrała sobie tę gazetę. Jasne - symbolem stała się - bo zginęli jej dziennikarze. Problem jest jednak większy. Nie żyjemy w sytuacji, w której trzeba chronić satyryków, czy jadących po bandzie dziennikarzy. Nastały czasy, gdy ofiarą ataku terrorystycznego może być każdy.

Jeden z ekspertów CNN, powiedział wczoraj, że dzieci trzeba uczyć tolerancji i szacunku już od najmłodszych lat. I to pomoże. 

A figa drogi Panie! (...chciałoby się inaczej napisać)

Jestem za szanowaniem każdego człowieka, bez względu na pochodzenie, wyznanie, orientację. I zdecydowanie uczmy dzieci od małego tolerancji i miłości do bliźniego - to np. w Kościele katolickim dają w dużych ilościach. Ale nauczmy je, by tego szacunku wymagały też od innych. By nie zajmowały pozycji ofiary, po której można skakać, pluć jej w twarz - a ona z uporem maniaka będzie udawać, że to deszcz pada.

Europa ma coraz większy problem ze światem Islamu. Dlaczego pisze światem, a nie terrorystami?
Dopóki wszyscy przywódcy Islamu nie potępią kategorycznie ataków, to będzie tez ich świat.

Ale wracając do Europy...
By nie zemdleć ze strachu - gdy dojdzie do chłodnej oceny sytuacji , w jakiej się znaleźliśmy - nastał czas czarowania, a może okłamywania samego siebie.
Nie mamy problemu muzułmanami.
To jacyś źli ludzie dokonali czegoś złego. I rozmycia ciąg dalszy: trzeba potępić radykalizm hebrajski, chrześcijański, islamski, trzeba bronić wolności słowa.

I znów, nie nazywamy niczego po imieniu, bo strach nam nie pozwala.

Dobrze że przywódcy europejscy maszerują dziś razem. Dobrze, że jest poczucie jedności.
Niech tylko nie zabraknie odwagi i jasno określonego problemu.

Ja nie jestem Charlie. I przy każdym kolejnym zamachu nie będę kimś innym.
Jestem za wolnością - i chcę by Europa, która tak tę wolność umiłowała - zapewniła mi teraz możliwość korzystania z niej.
Zapewniła mi bezpieczeństwo, a nie podniosła ręce w górę - w geście bezradności i poddania.

Obawiam się, że terroryści mówią "sprawdzam", a samo maszerowanie jeszcze nie jest znakiem, że karta dobrze nam się układa i że wygramy tę patyjkę...o wszystko - albo po prostu o wolność.


piątek, 31 października 2014

Święci Użyteczni

Ze Świętymi jest jak z najlepszymi fachowcami, czy lekarzami. 
Namiary, do tych sprawdzonych, dostajemy od najbliższych.
Szukając, sami natrafiamy na perełki i wtedy my ich polecamy.
-----

Pamiętam, jak moja przyjaciółka radośnie zakomunikowała:
- Werka, jest taki św. Juda. Tadeusz, czy jakoś tak. Od spraw beznadziejnych. Coś dla nas.

Minęło wiele lat. Dzwoni przyjaciel - zdeklarowany jako niewierzący - opowiada o sporych problemach finansowych. I wspomina o św. Judzie. W końcu, gość jest od przypadków beznadziejnych.

Jest 31 listopada 2014 roku. Dzień przed uroczystością Wszystkich Świętych. Wchodzę lekko zrezygnowana do pustego kościoła obok domu. Postanawiam, że tym razem pójdę do prawej części. Od półtora roku klękam w tej lewej, przed obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej. Dziś spróbuję u Jezusa Miłosiernego po drugiej stronie. Jak człowiek nie ma pomysłu, to tak kombinuje - śmieszne, ale cóż taka natura. Idę więc, a raczej sunę - by dwóm modlącym się w kościele kobietom nie zakłócać ciszy. I tu nagle w schowanej wnęce dostrzegam obraz św. Judy Tadeusza.
Widziałam, że tam obraz jakiś wisi, ale że tak blisko mam i że akurat dziś tu trafiłam... To miłe, że po tylu modlitwach, Święty od spraw beznadziejnych, sam mnie znalazł i zakwalifikował moje sprawy na swoją listę.

Przydługi wstęp. Wiem. Ale tak wyszło. 
Wykształcona inteligencja (tu jako: samoocena) nie rozumie kultu świętych. Takie tam zabobony, ciemnogród. Tyle, że "świętych obcowanie" ma swoje miejsce w Wyznaniu Wiary - więc albo w Boga i Świętych - albo dziękujemy.

A poza tym Święci są maksymalnie użyteczni....
Wiadomo, że jak coś zginie - to trzeba uderzyć do św. Antoniego. Ten jest w gorącej wodzie kąpany - reaguje ad hoc. Polecam.
Święty Krzysztof też wiadomo, od kierowców, bezpiecznej wyprawy.
Izydor od internetu - też sprawdzony.

A teraz moja ulubiona - św. Rita.
Ona też od spraw ..... wielkie zaskoczenie: beznajdzienych :)
Ale to kobieta! Więc rozmowa wygląda inaczej niż z Judą i w dodatku tematy inne są poruszane.
Z naśladowaniem będzie ciężko, czemu? Polecam historię jej życia.
Wiem jednak, że nikt się tak nie zaopiekuje kobietami jak ona. Dlatego codziennie - polecam jej wszystkie moje koleżanki, przyjaciółki (wierzące, niewierzące - nieważne!) i całą żeńską część rodziny.

Więcej niż prosiłam
Na liście tych, którzy wyprosili mi u Boga więcej niż prosiłam, widnieje św. Józef.
"Najbardziej męski gość w Piśmie Świętym z ujemnym życiem seksualnym" (cytat z mojego ulubionego Publicysty i dalej cytuję). "Brzmi to kuriozalnie, kiedy spojrzymy na wzór męskości, jaki lansuje nam współczesny świat".
Św. Józefowi - który dał mi tyle, że nie śmiem o więcej dla siebie prosić - polecam tę część populacji z Marsa (świecka metafora nie zaszkodzi:), która zdecydowanie ze swoją rolą życiową sobie nie radzi.
A kto ma pomóc, jeśli nie gość, który w trudnych chwilach nie żalił się Maryi jaki jest biedny, pogubiony, załamany - tylko po męsku wziął wszystko na klatę?

Więcej niż prosiłam cz. 2... 
To też zdecydowanie bł. Jerzy Popiełuszko. Kiedyś przyjaciółka, opowiadała, że zrezygnowana poszukiwaniami pracy, poskarżyła się mężowi, że już nie ma siły. Padło wtedy konkretne pytanie: a księdza Jerzego prosiłaś o pomoc?
Ta historia sprawiła, że ja też spróbowałam - to, co wydarzyło się w moim życiu zawodowym później, może kiedyś opiszę w autobiografii :)

No  i są jeszcze nasi imiennicy! Patroni! 
Ze swojej jestem bardzo dumna! Choć mam pewne przypuszczenia, że pocisnęła tłumowi jakimś ostrym tekstem, tylko cenzura biblijna to wycięła - to tak z osobistych doświadczeń.
Najważniejsze oczywiście, że wyszła z tłumu. Nie trzeba jej było przymuszać jak wystraszonego Szymona z Cyreny, ani nie łkała bezsensownie jak grupka kobiet. 
...
Nie zagłębiam się w szczegóły - co wyprosiłam, o co jeszcze proszę etc.
Wyszłoby z tego pewnie mocne świadectwo, ale ani ja nie jestem na to gotowa, ani czytelnik mógłby tego dobrze nie odebrać - zahaczałoby o wpis bardzo osobisty, a tych nie praktykuję.

Fenomen proszenia Świętych polega na tym, że po pierwsze mają swoje działki, specjalności. A po drugie, byli normalnymi ludźmi - i czasami jakoś łatwiej złapać kontakt.
Nie ma wątpliwości, że dopuszczając "świętych obcowanie" Bóg wiedział co robi.

Święci są zniewieściali? 
Szymon Hołownia w jednej ze swoich książek napisał, że ktoś odpowie przed Bogiem za te okropne wizerunki Świętych, na których wyglądają jak malowane lale. I tu pełna zgoda. Trzeba mieć naprawdę mocny charakter, by takich rzeczy dokonywać. Niech więc nikogo słodkie obrazeczki nie zmylą. Mamy do czynienia z ludźmi do zadań specjalnych.
I co najważniejsze , oni na te zadania w formie próśb - ale też żali i pretensji - tylko czekają.
Jak sobie poradzą z wyproszeniem tego wszystkiego u Góry?
Nie takich rzeczy dokonywali. I jutro jest najlepszy dzień, by to sprawdzić.

*zamiłowanie do Świętych od spraw beznadziejnych nie oznacza niezadowolenia z życia - jest wręcz odwrotnie :)
**pominęłam zasługi i działanie doskonałe Anioła Stróża - ale to temat rzeka - na osobny tekst :)

poniedziałek, 15 września 2014

Bohaterowie - instrukcją na dziwne czasy


....do upominania się o polskich bohaterów, dochodzi pytanie "jak?"
----
Polskie morze nie kojarzy mi się ani z romantycznymi wschodami słońca, ani ze spacerami po plaży. Możliwe, że powinnam żałować, że takie wspomnienia mam zlokalizowane gdzieś indziej.
Dla mnie morze, to mały teatr w centrum Gdyni, kinowa sala, zatłoczone foyer i tacy celebryci na wyciągnięcie ręki, o jakich nie śniło się nawet filozofom.

Festiwal Filmów Dokumentalnych "Niezłomni Niepokorni Wyklęci"

Filmy były dobre, średnie, świetne, męczące, porywające i wzruszające - jak to na festiwalach.
Dokładnie tak jak rok temu, najważniejsi byli świadkowie tamtych wydarzeń - Niezłomni, Niepokorni, Wyklęci.
We wrześniu 2013 roku, patrzyłam na nich z podziwem i wielkim szacunkiem.
Przez te 365 dni jednak wiele się zmieniło.

Odkąd pamiętam irytuje mnie pytanie "co byś zrobił gdyby wybuchło powstanie/wojna etc.".
Nie znaczy to jednak, że nie szukam instrukcji obsługi na trudne czasy.
Im więcej wiesz, tym bardziej realnie ( w tym wypadku drastycznie) wyobrażasz sobie w temacie "co by było, gdyby...".

W tym roku więc w pełnej energii i charyzmy 98-letniej Marii Mireckiej Loryś - której życiorys to scenariusz na kilka filmów, pogodnej Lidii Lwow - narzeczonej mjr. Łupaszki  (i wielu innych kobietach, opowiadających swoje wojenne losy w filmach) szukałam odpowiedzi na pytanie: jak Wy to zrobiłyście?!

Czy znalazłam?
Niestety nie.
Widzę tylko, że zrobiłyście co należało.
A dziś zamiast defetyzmu, niechęci, niezadowolenia, rozczarowania - macie w sobie radość, chęć do życia i ciągłą potrzebę działania.
Nie wiem z jakiej Wy tkanki jesteście, ale wiem, że warto się zarazić.


W notesie mam zanotowane słowa sanitariuszki z Powstania Warszawskiego
"Nie można się całe życie bać"
- to biorę dla siebie!

A w sprawie morza, to ja jednak wolę góry :)

sobota, 2 sierpnia 2014

Bezmyślność spadkiem poparcia się mierzy....

„Kto mieszka w Stalowej Woli? Kogo tam mieszkańcy wybrali? Czy Stalowa Wola to jeszcze polskie miasto?”



Portal natemat.pl cytuje posłankę PiS Krystynę Pawłowicz, a pech chce że mówi o na o moim rodzinnym mieście. Ale jeszcze większy pech – dla niej i jej partii – że mówi o (dawnym już chyba) bastionie PiSu.
*Lech Kaczyński w I turze w 2005 roku – 72% poparcia.

Gratulacje!
Pawłowicz gratulujemy bezmyślnej wypowiedzi.
PiS gratulujemy Pawłowicz.


Kontekst jest oczywiście szerszy, Krystyna Pawłowicz, cytowanymi słowami odnosi się do decyzji Prezydenta Stalowej Woli, o zakazie włączanie syren w Godzinę W.
Zgadzam się skandal, ale Prezydent mojego rodzinnego miasta znany jest ze skandalicznych zachowań. A to przeszkadzają mu zawodnicy z Afryki, w drużynie koszykarzy, a to osobiście jedzie blokować budowę Kościoła.
Mieszkańcu nazywają go Shrekiem, śmieją się z niego, denerwuje ich ...ale wybierają go na kolejną kadencję. 

Posłanka Pawłowicz, zapytuje więc 'kim są ludzie, którzy go wybrali'.
Spieszę z wyjaśnieniem:

Mieszkańcy Stalowej Woli, to typowy ciemnogród. Z znacznej części głosują na PiS. Są konserwatywni, religijni. Łażą do Kościoła co niedzielę i w tygodniu też. Biorą śluby, Rodzą dzieci i można nawet powiedzieć, że sporo w nich patriotyzmu.

Dlaczego wybierają takiego prezydenta na kolejną kadencję?
(może Pani notować Pani Pawłowicz, Google by to Pani powiedziało)
W wyborach samorządowych głosuje się na dobrego zarządcę i świetnego administratora. Na osobę, której pracę dla miasta możemy odczuć na własnej skórze.
Dlatego katolicy, czy wielbiciele Afryki głosują na Szlęzaka – bo na razie nie ma konkrecji dla tego sprawnego administratora. Zresztą w pierwszych wyborach był to człowiek PiS.
I może trudno będzie poseł Pawłowicz uwierzyć, ale stalowowolanie nad urną kierują się raczej sprawnie zarządzanym miastem, wyremontowanymi ulicami i działającą kanalizacją – niż kilkoma wystąpieniami Prezydenta, które mają na celu tylko nagłośnienie jego istnienia.

Droga poseł Pawłowicz. Nieważne co miała Pani na myśli, pytając czy Stalowa Wola, to polskie miasto i kto tam w ogóle mieszka.
W polityce liczy się jak to zabrzmiało.
Obraziła Pani 70 tysięczne miasto, kiedyś zgodnie popierające PiS.
Ale najważniejsze, że Pani obraziła ludzi, którzy nie stronią od organizacji imprez patriotycznych, którzy wychowują swoje dzieci w duchu patriotyzmu.
Obraziła Pani miejsce, które dało mi tożsamość i w którym wzrastał mój (swoją drogą mocno rozrośnięty) patriotyzm.

Ale czemu mnie to dziwi...przecież Jarosław Kaczyński mówiąc, że jedzenie w stołówce było paskudne obraził Panie Kucharki, a poseł Macierewicz krzycząc na mnie, że się nie wypowie w sprawie Raportu WIS i to ja mam problem, że mam wypowiedź tylko drugiej strony – stracił moją sympatię (bo tę mam na stracie dla każdego).

Wy jeszcze nie zrozumieliście, że do wygrania wyborów potrzebni są wyborcy?
A do mówienia potrzebne jest myślenie o odbiorze tego, co za chwilę zabrzmi?

A Pani Poseł, tacy ludzie tam mieszkają:















I czekają na przeprosiny!!!


.....