niedziela, 11 stycznia 2015

Nie jestem Charlie...

Co o Europie mówi fakt, że gdy na wschodzie giną Ukraińcy, na Bliskim Wschodzie wyżynani są chrześcijanie, ona na sztandarach walki z radykalizmem, ma gazetę radykalnie obrażającą wszystkich i wszystko? 

To, co wydarzyło się w Paryżu było straszne. Tragedii na pewno nie umniejsza fakt, że codziennie giną ludzie wyżynani przez bojowników Państwa Islamskiego. Nie ma sensu też porównywać, jak wielu dziennikarzy przepada bez śladu w Rosji - i to nie tych wielkich nazwisk, ale tych lokalnie piszących, którzy narazili się miejscowej władzy.

Bez względu też na to, jak bardzo obrazki z Charlie Hebdo  obrażały moje religijne uczucia - nie uważam, że ktokolwiek sobie sam zapracował na taki los. Mówienie, o tym że "sami się prosili" - jest totalną bzdurą.  Terroryzmu tłumaczyć nigdy i niczym nie można. I piszę to nie dlatego, że moje uczucia religijne naprawdę trudno jest obrazić (postępuję zgodnie ze wskazówką jednego księdza "pobłogosław ludziom, gdy coś takiego robią i idź dalej"). Po prostu przyzwolenie (nawet tylko we własnym sumieniu) na odbieranie życia drugiemu człowiekowi jest czystym złem.

Nie jestem jednak Charlie, a wręcz martwi mnie Europa, która za symbol walki z radykalizmem wybrała sobie tę gazetę. Jasne - symbolem stała się - bo zginęli jej dziennikarze. Problem jest jednak większy. Nie żyjemy w sytuacji, w której trzeba chronić satyryków, czy jadących po bandzie dziennikarzy. Nastały czasy, gdy ofiarą ataku terrorystycznego może być każdy.

Jeden z ekspertów CNN, powiedział wczoraj, że dzieci trzeba uczyć tolerancji i szacunku już od najmłodszych lat. I to pomoże. 

A figa drogi Panie! (...chciałoby się inaczej napisać)

Jestem za szanowaniem każdego człowieka, bez względu na pochodzenie, wyznanie, orientację. I zdecydowanie uczmy dzieci od małego tolerancji i miłości do bliźniego - to np. w Kościele katolickim dają w dużych ilościach. Ale nauczmy je, by tego szacunku wymagały też od innych. By nie zajmowały pozycji ofiary, po której można skakać, pluć jej w twarz - a ona z uporem maniaka będzie udawać, że to deszcz pada.

Europa ma coraz większy problem ze światem Islamu. Dlaczego pisze światem, a nie terrorystami?
Dopóki wszyscy przywódcy Islamu nie potępią kategorycznie ataków, to będzie tez ich świat.

Ale wracając do Europy...
By nie zemdleć ze strachu - gdy dojdzie do chłodnej oceny sytuacji , w jakiej się znaleźliśmy - nastał czas czarowania, a może okłamywania samego siebie.
Nie mamy problemu muzułmanami.
To jacyś źli ludzie dokonali czegoś złego. I rozmycia ciąg dalszy: trzeba potępić radykalizm hebrajski, chrześcijański, islamski, trzeba bronić wolności słowa.

I znów, nie nazywamy niczego po imieniu, bo strach nam nie pozwala.

Dobrze że przywódcy europejscy maszerują dziś razem. Dobrze, że jest poczucie jedności.
Niech tylko nie zabraknie odwagi i jasno określonego problemu.

Ja nie jestem Charlie. I przy każdym kolejnym zamachu nie będę kimś innym.
Jestem za wolnością - i chcę by Europa, która tak tę wolność umiłowała - zapewniła mi teraz możliwość korzystania z niej.
Zapewniła mi bezpieczeństwo, a nie podniosła ręce w górę - w geście bezradności i poddania.

Obawiam się, że terroryści mówią "sprawdzam", a samo maszerowanie jeszcze nie jest znakiem, że karta dobrze nam się układa i że wygramy tę patyjkę...o wszystko - albo po prostu o wolność.


1 komentarz: