Reklamy leciały jedna po drugiej.
Płyn do płukania – kupcie – nie zmienia kolorów!
Antyperspirant – użyjcie – jest niezawodny!
Spektakl – obejrzyjcie – jest antypolski!
Antyperspirant – użyjcie – jest niezawodny!
Spektakl – obejrzyjcie – jest antypolski!
Trzecia z reklam dopadła mnie przy wysokim już tętnie i
znacząco je podwyższyła. Nie mogłam oderwać oczu od wielkiego ekranu na
siłowni, który zapraszał mnie na spektakl „Nasza klasa” w Teatrze na Woli.
Zachęcić miały mnie recenzje. Jedna bardzo pochlebna, zdaje się z tygodnia
Polityka. Druga ‘tak antypolskiej sztuki jeszcze nie było’, z Naszego Dziennika.
Gdyby ktoś ćwiczył na maszynie obok, zapytałabym czy jego
oczy widzą to co moje. Zagotowałam się, załamałam i ćwiczyłam dalej, bo do
końca zostało jeszcze 10 minut treningu. Agresja rosła we mnie jednak z każdą
minutą. Ćwiczę do piosenek Panien Wyklętych i Tadka Polkowskiego (pomijając kilka
latynoskich hiciorów), przed oczami więc miałam antypolskość jako zaletę, w
uszach antypolskość, która pozwala największym bohaterom strzelić w tył głowy.
Gdy dotarłam do pracy, większość moich znajomych na FB,
dodała już wpis o śmierci Tadeusza Mazowieckiego. Było o wielkim Polaku,
człowieku z klasą, była też gruba kreska, oburzenie na to kogo media proszą o
komentarz (swoją drogą bardzo słuszne).
Generalnie temat Mazowieckiego zdominował na chwilę życie na FB i Twitterze. A to zwiększyło mój dysonans jeszcze bardziej.
Generalnie temat Mazowieckiego zdominował na chwilę życie na FB i Twitterze. A to zwiększyło mój dysonans jeszcze bardziej.
O pierwszym premierze III RP pisali niezaangażowani, nie
uwikłani w spory polityczne. Pojawiły się wpisy lewicowców, prawicowców, Żydów,
agnostyków, katolików, publicystów z prawa i lewa – przekrój przez całe
społeczeństwo. Nieważne, czy były to wyrazy wielkiego uznania, czy krytyczne
opinie o grubej kresce. Wszystkich tych ludzi połączył temat nie tylko Tadeusza
Mazowieckiego, ale też po prostu ważnego kawałka historii naszego kraju- bez względu
na to jaką pozycję zajęli.
Dla kogo więc reklamą są słowa ‘tak antypolskiej sztuki
jeszcze nie było’(dla autora recenzji na pewno był to zarzut, nie pochwała). Kogo do teatru twórcy chcą przyciągnąć tym samoopluwaniem i
samobiczowaniem się (bo spektakl jest oczywiście o złych Polakach antysemitach)?
Nie martwi mnie, że któryś z PRowców uznał, że tak negatywna
recenzja ze słowem ‘antypolski’ będzie dobrą reklamą.
Martwi mnie, że może to być reklama skuteczna.
Martwi mnie, że może to być reklama skuteczna.
Jeśli kogoś antypolskość przyciąga, widzę kilka możliwości:
A) Samospalenie
B) Wyjazd z kraju
C) Harakiri
D) Leczenie
B) Wyjazd z kraju
C) Harakiri
D) Leczenie
*niektóre opcje można łączyć