Kończą się wakacje, a więc powrócą doniesienia o kolejnych
nagrodach, jakie przełożeni wypłacają urzędnikom. Tuż przed sezonem ogórkowym
obszernie pisała o tym Rzeczpospolita. Społeczeństwo czyta i nie dowierza Biorąc pod uwagę urzędnicze pensje,
przywileje przysługujące pracownikom administracji, których nie świadczą
prywatne firmy, większość z nas rzeczywiście może mieć poczucie
niesprawiedliwości.
Na początku pojawia się pytanie, dlaczego przełożeni tak
rozpieszczają swoich podwładnych. Tu odpowiedź jest prosta. Wyobraźmy sobie, że
mamy pod sobą sztab ludzi. To od nich zależy, jak szybko i z jakim efektem
realizowane będą nasze rozporządzenia, a co za tym idzie, jak skuteczne okaże
się nasze rządzenie. Urzędnicy mają swoje procedury. Mogą je przeciwko 'górze' wykorzystać.
Nie tyle odmówią wykonania zadania, co po prostu spowolnią jego realizację. Nie
naruszając żadnych zasad mogą wejść w tryb 'włoskiego strajku'. Skoro więc
przełożonym zależy, to nagradzają - często nieadekwatnie do wyników pracy, czy
zasług.
Nie muszą tego robić pracodawcy prywatni. Mają większą
kontrolę nad pracownikiem i więcej praw wobec niego, w swojej firmie, to oni w
znacznej mierze ustalają reguły. Tu raczej stawia się na wpojenie pracownikowi,
że marka dla której pracuje, zasługuje na poświęcenie, na zaangażowanie.
Wydawałoby się, że w przypadku pracy dla Państwa, jest to zbędne...
Zatem urzędnicy, takiej motywacji potrzebować nie powinni.
Niestety comiesięczna pensja nie wystarcza, by zmobilizować wielu z nich do
rzetelnej pracy, bo kim to Państwo jest?
I to kolejna pamiątka jaką PRL zostawił w umysłach Polaków i
jaką oni w spadku przekazują nam, młodemu pokoleniu.
Rodziców nikt nie nagradza, za dobre wychowanie dziecka, bo
dla nich pociechy są na tyle ważne, że nie potrzebują by ktoś ich mobilizował
do wychowawczej pracy. Państwo jednak traktujemy, jako jednostkę obcą. Tak było
przez lata komunizmu, kiedy utożsamiano je z władzą, niechcianą i narzuconą,
która o obywatela nie dba. Co więcej, która tego obywatela wykorzystuje, a w dodatku
ogranicza jego podstawowe prawa.
Po 1989 roku wiele się zmieniło. Dobro Państwa, to dobro nas
wszystkich, bo w końcu Państwo stało się Ojczyzną. My jednak mentalnie wciąż
taktujemy je jako 'obcego'. By coś dla
tego kraju zrobić, a niestety często by zwyczajnie nie przeszkadzać (prowadząc
włoski strajk), potrzebne są nagrody.
Najwyższy już czas chyba, potraktować Państwo, jak Ojczyznę,
a Ojczyznę jak matkę. Łatwiej wtedy będzie pracować. Na razie niestety patrząc
na wypłacane premie, mamy wrażenie, że urzędnicy dostają odszkodowanie za to,
że akurat na nich padł obowiązek pracy dla kraju.
Obawiam się, że my (młode pokolenie właśnie zaczynające
pracę) z takim samym nastawieniem i stosunkiem do kraju, będziemy w to poważne
życie wchodzić. No chyba, że ktoś nam pokaże, że to już nie PRL, że Państwo to
nie jest komunistyczna partia, a rzecz wspólna ...chciałby się powiedzieć
Rzeczpospolita.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz