środa, 28 sierpnia 2013

Dla Państwa - znaczy dla nikogo

Kończą się wakacje, a więc powrócą doniesienia o kolejnych nagrodach, jakie przełożeni wypłacają urzędnikom. Tuż przed sezonem ogórkowym obszernie pisała o tym Rzeczpospolita. Społeczeństwo czyta i nie dowierza  Biorąc pod uwagę urzędnicze pensje, przywileje przysługujące pracownikom administracji, których nie świadczą prywatne firmy, większość z nas rzeczywiście może mieć poczucie niesprawiedliwości.

Na początku pojawia się pytanie, dlaczego przełożeni tak rozpieszczają swoich podwładnych. Tu odpowiedź jest prosta. Wyobraźmy sobie, że mamy pod sobą sztab ludzi. To od nich zależy, jak szybko i z jakim efektem realizowane będą nasze rozporządzenia, a co za tym idzie, jak skuteczne okaże się nasze rządzenie. Urzędnicy mają swoje procedury. Mogą je przeciwko 'górze' wykorzystać. Nie tyle odmówią wykonania zadania, co po prostu spowolnią jego realizację. Nie naruszając żadnych zasad mogą wejść w tryb 'włoskiego strajku'. Skoro więc przełożonym zależy, to nagradzają - często nieadekwatnie do wyników pracy, czy zasług.

Nie muszą tego robić pracodawcy prywatni. Mają większą kontrolę nad pracownikiem i więcej praw wobec niego, w swojej firmie, to oni w znacznej mierze ustalają reguły. Tu raczej stawia się na wpojenie pracownikowi, że marka dla której pracuje, zasługuje na poświęcenie, na zaangażowanie. Wydawałoby się, że w przypadku pracy dla Państwa, jest to zbędne...

Zatem urzędnicy, takiej motywacji potrzebować nie powinni. Niestety comiesięczna pensja nie wystarcza, by zmobilizować wielu z nich do rzetelnej pracy, bo kim to Państwo jest?

I to kolejna pamiątka jaką PRL zostawił w umysłach Polaków i jaką oni w spadku przekazują nam, młodemu pokoleniu.
Rodziców nikt nie nagradza, za dobre wychowanie dziecka, bo dla nich pociechy są na tyle ważne, że nie potrzebują by ktoś ich mobilizował do wychowawczej pracy. Państwo jednak traktujemy, jako jednostkę obcą. Tak było przez lata komunizmu, kiedy utożsamiano je z władzą, niechcianą i narzuconą, która o obywatela nie dba. Co więcej, która tego obywatela wykorzystuje, a w dodatku ogranicza jego podstawowe prawa.
Po 1989 roku wiele się zmieniło. Dobro Państwa, to dobro nas wszystkich, bo w końcu Państwo stało się Ojczyzną. My jednak mentalnie wciąż taktujemy je jako 'obcego'.  By coś dla tego kraju zrobić, a niestety często by zwyczajnie nie przeszkadzać (prowadząc włoski strajk), potrzebne są nagrody.

Najwyższy już czas chyba, potraktować Państwo, jak Ojczyznę, a Ojczyznę jak matkę. Łatwiej wtedy będzie pracować. Na razie niestety patrząc na wypłacane premie, mamy wrażenie, że urzędnicy dostają odszkodowanie za to, że akurat na nich padł obowiązek pracy dla kraju.

Obawiam się, że my (młode pokolenie właśnie zaczynające pracę) z takim samym nastawieniem i stosunkiem do kraju, będziemy w to poważne życie wchodzić. No chyba, że ktoś nam pokaże, że to już nie PRL, że Państwo to nie jest komunistyczna partia, a rzecz wspólna ...chciałby się powiedzieć Rzeczpospolita.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz