środa, 28 sierpnia 2013

Mój patriotyzm - ani ckliwy, ani tandetny

Patos - samo słowo już powoduje u większości grymas na twarzy. Występuje niemal nierozłącznie z określeniem 'tandetny'. Dobrze uzupełniają je 'ckliwe wzruszenie'. I nieważne jakie te nasze wzruszenia są i jaki ten patos jest, już z założenia wszystko zostało umieszczone w worku z napisem  'tandeta i ckliwość - podlega wzmożonemu recyclingowi'.

Ostatnio - kiedy kolejny raz - wysłuchałam piosenki "Generał Nil" - Tadek Firma Solo, sama wpadłam w tę pułapkę. Fragment "na baczność stała cela, gdy wychodził ze spokojem - Fieldorf Nil bohater trzech wojen", ścisnął za gardło. Przed oczami stanęła mi scena z filmu, na której ze spokojem, dostojnie, na śmierć, idzie jeden z największych polskich bohaterów. A pobici, poranieni, wygłodzeni, psychicznie zmaltretowani więźniowie - w jednej sekundzie - stają na baczność. Rzeczywiście, kroczył dowódca Kedywu, należało więc salutować. To jednak coś więcej, niż żołnierskie honory.

Od zakończenia wojny minęło prawie 8 lat (był rok 1953). Wielka przegrana, wielkie rozczarowanie, straszna okupacja - co innego mogli czuć więźniowie w celi, skazani za walkę o niepodległą Polskę? Mimo wszystko, tym jednym gestem, tymi wyprostowanymi jak struna plecami - pokazali wierność ideałom, które towarzyszyły im każdego dnia wojny.
Od ściśniętego gardła, niedaleka droga do rozumu, który zapisał to jako tanie wzruszenie do tekstu jakiejś tam piosenki. Na szczęście wspomnianemu rozumowi udaje się czasem wyjść poza narzucone schematy. Podniósł się więc wewnętrzny sprzeciw, bo niby dlaczego człowieczeństwo okazujemy wzruszając się i bulwersując zarazem, gdy na Facebooku, ktoś zamieści zdjęcie skatowanego, przez zwyrodnialców, psa. A tanim wzruszeniem staje się grupa skatowanych więźniów, salutująca swojemu dowódcy, idącemu z podniesioną głową, na śmierć?

Utwór "Generał Nil" Tadek Firma Solo, traktuję teraz jak przebudzenie.
Choć patos, który mnie wzrusza, jest dokładnie taki jak kiedyś - to skreśliłam słowa ckliwe (przy wzruszeniach) i tandetny (przy patosie). Czuję dumę widzą łopoczącą na wietrze biało-czerwoną. Uśmiecham się do siebie, gdy Oni wracani są pamięci, gdy 1 marca autobusy, po raz pierwszy wyjeżdżają na ulice z flagami, gdy kibice na trybunach oddają Im cześć, gdy tak jak dziś - IPN podaje nazwiska, odnalezionych w bezimiennych dołach śmierci. Serce bije mi szybciej, gdy na ekranie mojego telewizora Inka krzyczy "Niech żyje Łupaszko, niech żyje wolna Polska!".

Przymiotników ckliwy, kiczowaty, tandetny, do wszystkiego co narodowe i polskie, upatruje w latach PRLu i sztucznym wyznawaniu miłości do władzy ludowej. W wolnej Polsce, której karty historii pełne są wielkich bohaterów i przyspieszających bicie serca czynów, te określenia zostawiam sobie do emocji, które wywołują u mnie amerykańskie filmy.

A plan, że swoją córkę nazwę Inka (na cześć jednej z wyklętych dziewczyn), nie ma z tymi przymiotnikami nic wspólnego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz