niedziela, 22 września 2013

Efekt Gdyński

Miały być filmy, wyjątkowa atmosfera, świadkowie historii i i ludzie, którym chce się uścisnąć dłoń. I tak było w Gdyni na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym –Niepokorni, Niezłomni, Wyklęci.

Radość, to zobaczyć celebrytę na żywo.
Jeszcze większe wyróżnienie, gdy przypadkowo napotkaną gwiazdeczkę uda nam się namówić na wspólne zdjęcie.
Mam tak samo i zarazem zdecydowanie inaczej.

Wśród osób, które pojawiały się na Festiwalu w Gdyni, byli moi celebryci...

Konserwatywny feminizm
„Kobiety nie były raczej na dowódczych stanowiskach w wojsku, obowiązków domowych miały za dużo. Ale moim zdaniem  - panowie wybaczą - one z natury są odważniejsze od mężczyzn. Tak już mają”
To głos kobiety, która walczyła na wojnie i po niej (bo wiecie już, że to paskudztwo nie skończyło się w 1945?). Na scenie same panie. Nikt nie przerywa. Nikt nie krytykuje. Wszyscy słuchają. Tak wygląda feminizm po prawej stronie. Hasła ‘mój brzuch moja sprawa’, tu nie znajdziesz – brzuch w tym rozumieniu traktujemy jako nowe życie. Kobiety po tej stronie mają jednak głos. I jest on słyszalny. Magdalena Środa może spać spokojnie.

Patriotyczny spontan - rap, nostalgiczne ballady, rock, odrobina punka i Rota.

Na ‘Panny Wyklęte’ idziemy do Klubu Ucho. Na ścianie plakaty z koncertu Analogsów i KSU. Punk Rocka czuć w powietrzu. Publiczność skacze pod sceną. Ci, który wolą tylko nogą przytupywać i nie chcą oblać się piwem, stoją raczej w okolicy baru. Koncert jakich wiele, a jednak inny. Nie tylko muzyka nas tu ściągnęła, ale też tematyka. O co chodzi? Spróbujecie na koncercie w klubie zaintonować Rotę. I sprawdźcie, czy publiczność stanie na baczność, by zaśpiewać ją z należnym honorem.
Przypadek? Możliwe, ale powtórzony dnia następnego. W odpowiedzi na bisy, raper Tadek Polkowski, obiecuje, że zaśpiewa, ale najpierw niech to publika przejmie inicjatywę. Wystarczą pierwsze słowa zaintonowane przez muzyka. Nikt już nie siedzi, bo 'Legiony' śpiewa się w postawie stojącej*
*autorce tekstu dziadek 'Legiony' śpiewał w ramach kołysanki – postawa leżąca musi być więc wybaczona 

Uszczypnijcie mnie - my na scenie, a Oni wśród publiczności.

Zanim przyszła nasza kolej na opowieść o tym, jak powstała książka, zdążyłam się kilka razy uszczypnąć. Na sali siedziała Ona - Lidia Lwow-Elbre – towarzyszka życia i towarzyszka walki mjr Łupaszki. Pierwszy raz czułam taką tremę. Zaraz miałyśmy mówić o tym, jaką świetną sprawą jest nasza książka etc., a tuż obok siedziała jedna z Panien Wyklętych. Wśród zgromadzonych, także kobieta skazana na 10 lat w stanie wojennym – najwyższy wyrok jaki wymierzono. Czy na pewno my powinnyśmy zabierać głos?...
Zaszczyt – to słowo doskonale oddaje, co czułyśmy, gdy słuchało nas takie grono.

Wzruszać się jest rzeczą ludzką, a już na pewno kobiecą

Autentyczność – tym mogą pochwalić się imprezy takie, jak ten Festiwal. Brawa są wtedy, gdy bić je wypada. Owacje, gdy dzieje się coś wyjątkowego. Nagrodę odbiera dr Krzysztof Szwagrzyk. Publiczność wstaje. To wyraz szacunku dla pracy jaką wykonał ten człowiek i jego ludzie, ale też dla tych, których już odnalazł i tych, których wciąż szuka. Statuetkę wręcza p. Lidia Lwow–Elbre (wspominana już narzeczona Łupaszki).
„Bardzo dziękuję, że znalazł Pan Łupaszkę” …nie wiem jak inne gardła, moje doznało ścisku.

----

Jeszcze kilka lat temu, dziwiłam się,  że spotkanie z celebrytą może uszczęśliwić. Teraz już rozumiem. Moi celebryci może nie śpiewają, nie tańczą i nie opowiadają swoich historii poczytnym gazetom. Mam jednak wrażenie, że zbudowani są z innej tkanki. Takiej Niezłomnej, Niepokornej i do niedawna Wyklętej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz